'Po raz ostatni słyszałem moje imię jak padało z jej ust, jak Hailey jeszcze nie było na świecie. Najpiękniej powiedziane moje imię pada właśnie z jej ust. Z ust Hermiony.'
- Dzieci są dla nas ważne, ale nie powinniśmy nawet rozmawiać.
- I gdzie się podziała najmądrzejsza czarownica od czasów tej dziwacznej Rawenclav? Przez jedno moje głupie, szczeniackie zachowanie ty po pięciu latach nie chcesz nawet ze mną gadać. Nawet dla dobra NASZYCH DZIECI. Więc jak będzie? - Dracon czekał na odpowiedź szatynki.
- Nie zaczyna się zdania od więc.
Czuła, że nie powinna bratać się z wrogiem. Tylko, czy to na pewno wróg? Mają dwójkę dzieci. Nienawidziła tych chwil zwątpienia.
Wzięła Neferet na ręce i usiadła na dywanie przy oknie.
Kot dawał jej spokój swoją obecnością.
Zignorowała to, że chłopak jest w pokoju razem z nią i siedziała po prostu nic nie mówiąc.
'Pamiętam jak się zakochiwałam. Za szybko. Tylko, czy tego żałuję? Ani trochę, bo chociaż przez chwilę byłam szczęśliwa. Pomimo, że trwała wojna. Zranił mnie, ale to ja zachowałam się jak głupia nastolatka. Mogłam na niego nawrzeszczeć i nie odzywać się do niego przez tydzień, a ja uciekłam jak ostatni tchórz'
Nie patrząc nawet w stronę chłopaka cicho szepnęła :
- Zgadzam się.
Smok podskoczył szczęśliwy. Nie wyglądał na dorosłego mężczyznę jakim był, tylko na nastolatka z czasów szkolnych, który złapał znicza na meczu quidditcha.
Podszedł do dziewczyny i przytulił ją. Widząc jej zdezorientowaną minę i pojawiające się błyszczące ogniki złości w pięknych oczach koloru mlecznej czekolady szybko powiedział :
- Taki przyjacielski uścisk.
- Jak sądzisz Pan, możemy już wrócić do Londynu? - zapytała Roxanne swoją dziewczynę siedząc w łodzi pod domem przyjaciółki i widząc jak ta przytula swego byłego, z którym nie byli ostatnio w bliskich stosunkach.
- Nasza misja została wykonana.
- Zobaczysz, że jeszcze niedługo będzie huczne wesele państwa Malfoy, a my będziemy się zajebiście bawić.
Na razie jednak przyjaźń pomiędzy tymi dwoma osobami musiała wystarczyć i nie zapowiadało się na nic innego.
- Blaise mam dość! Miona to moja przyjaciółka i chcę ją odwiedzić.
- Nie denerwuj się mała. Zaproś raz naszą szatyneczkę do nas i powiedz, że jak nie wbije tu, to ja sam się do niej teleportuję i na mych silnych i niezwykle pięknych ramionach przywlekę ją tutaj.
Zabini pozostał trochę zakochanym w sobie żartownisiem. Kochał wygłupy, czym doprowadzał swoją żonę do szaleństwa.
Najbardziej nie lubiła jak ją straszył, a ona w akcie obronnym biła go patelnią po głowie, bo nie chciało jej się biec po różdżkę.
Mimo to kochali się i chcieli, aby ich przyjaciele, też odnaleźli miłość.
Astoria była z Davidem, Theodor chodził z Luną Lovegood, Pansy i Roxanne były razem. Tylko dwójka, która miała razem dzieci była singlami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz