niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 1.

Hermiona teleportowała się z głuchym trzaskiem do Nory. Ledwo przekroczyła próg, a rzuciły się na nią trzy osoby.
Harry, Ron i Ginny prawie się nie zmienili od początku lipca.
- Twój kufer wylądował u mnie w pokoju 5 minut temu. Nie wiedzieliśmy, że zjawisz się wcześniej. - powiedziała rudowłosa.
- Lekka zmiana planów. Co u was ?
- Po staremu. - odezwał się Wybraniec - Fleur jest tutaj, ogółem pełno osób.
- Harry jest tutaj od wesela. Fajnie, że się zjawiłaś. - powiedział Ron.
W tym momencie do kuchni weszła pani Weasley. Niska, pulchna kobieta głęboko doświadczona przez los. Pomimo siódemki dzieci i wojny nadal pełna życia.
- Hermionko kochaniutka ! Miło cię widzieć. Idź z Ginny na górę dobrze ? Harry z Ronem zostaną na zebraniu. Później wam przyniosę coś do jedzenia, bo obiadu nie będzie.
Obie Gryfonki udały się do małego, błękitnego pokoju młodszej z nich. Zawsze były tu dwa łóżka. Jedno rudej i drugie szatynki.
- Miona mów, co się stało. Nie mów, że nic. - dodała młodsza widząc minę przyjaciółki - Nie zjawiłabyś się 5 dni wcześniej niż zamierzałaś i to w dodatku w twoje urodziny.
Hermiona nic nie powiedziała, tylko wyjęła z torebki list, który dostała niespełna godzinę temu.

     Droga Hermiono.
Dzisiaj jest dzień Twoich 17 - stych urodzin. Jest to czas, w którym powinnaś poznać prawdę.
Nie jesteś córką tych mugoli. W Twoich żyłach płynie czysta krew. Razem z Twoim ojcem musieliśmy Cię dać pod ich opiekę, gdyż Zakon na czele z Dumbledorem chcieli Cię zabić. Wiemy, że teraz jesteś po jego "dobrej" stronie. Nie mamy Ci tego za złe. Od początku miałaś poznać prawdę właśnie dzisiaj. Ci mugole nie mieli Tobie niczego mówić. Ja z Twoim ojcem nie jesteśmy dobrze zwani przez jasną stronę. Skoro już wiesz prawdę, to powinniśmy porozmawiać. Bądź jutro o godzinie 17 w Malfoy Manor. Decyzja czy przyjdziesz zależy od Ciebie. Czekamy z tatą.

              Cynthia Riddle.

Giny po przeczytaniu listu była bardzo zdziwiona. Riddle, to przecież nazwisko najpotężniejszego czarnoksiężnika.
- Miona... wiesz kto...
- Tak Gin, wiem czyje to nazwisko.
- Miona, obiecasz mi, że nie odwrócisz się ode mnie po tym, co zobaczysz ?
- Ginny, jesteśmy przyjaciółkami. Nigdy cię nie zostawię.
Najmłodsza latorośl Weasleyów złapała za lewy rękaw sweterka i podciągnęła materiał aż do łokcia. Na jej przedramieniu wyraźnie widoczny był zarys mrocznego znaku.
- Zostanie wypełniony po zakończeniu szkoły. A dzięki tobie przeskoczyłam za zgodą dyrektora jeden rok, więc do wypełnienia zostało mi 10 mięsięcy.
Hermiona przytuliła przyjaciółkę. W zeszłym roku pomagała Ginny w nauce i dyrektor zgodził się, żeby młodsza była na roku szatynki.
- Dlaczego ?
- Dobra strona wcale nie jest taka jak się wydaje. Drops chce zabić śmierciożerców. Nie złapać, tylko zabić. Najbardziej tych najbliższych Czarnemu Panu. Sądzi, że jestem za młoda na wstąpenie  do Zakonu ale mam walczyć we wojnie. Stwierdziłam, że strona Czarnego Pana i służba w jego szeregach jest lepsza.
- Od kiedy ?
- Zaczęło się tydzień po weselu Billa i Fleur. Pierwszego sierpnia dostałam zarys znaku i zostałam oficjalnie przyjęta, ale jeszcze mam wybór.
Szatynka przytuliła mocniej przyjaciółkę. Chciała jej pokazać, że bez względu na jej decyzję ona z nią będzie.
Szatynka wysłała patronusa na dół z wiadomością, że obie nie są głodne i dzisiaj nie zjedzą kolacji.
- Miona, co zrobisz jeżeli Czarny Pan na prawdę jest twoim ojcem ?
- Sama się nad tym zastanawiam. Czas jeszcze pokaże.
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
Fleur weszła z tacą pełną ciasteczek, dzbankiem mleka i dwoma szklankami.
- Molly prosiła, żeby wam to przynieść skoro nie chcecie kolacji.
Fleur zazwyczaj chuda miała zaokrąglony brzuszek.
'Jest wojna, a jej się chciało dzieci. W dodatku nadal ma ten wkurzający akcent' - myślała Hermiona.
Po długiej rozmowie dziewczyny nad ranem poszły spać.

Hermionę obudziło szturchanie w ramię. Otworzyła oczy. To Harry starał się ją obudzić.
- Cześć Herm.
- Witaj Harry.
Obok Ron bezskuteczne próbował obudzić siostrę. Nic dziwnego skoro starsza z dziewczyn miała w kufrze kilka butelek ognistej, a jakoś musiały uczcić urodziny starszej.
- Cholera Hermiona wiesz jak ją obudzić ?! Kurczak mi wystygnie.
'Jak raz nie zjesz to nie zdechniesz'
- Nie wiem Ron. Która godzina Harry ?
- Za pięć 14.
Hermiona w mgnieniu oka wstała z łóżka. Wygoniła chłopaków z pokoju, umyła się i ubrała w pierwsze lepsze ciuchy. Rozczesując włosy powiedziała do przebudzonej przyjaciółki.
- Cholera jasna Ginny masz 10 minut na ogarnięcie się, bo inaczej zginiesz marnie.
- Z takim tatusiem zaczynam się ciebie bać. - ruda posłusznie wstała z łóżka.
Starsza Gryfonka nie była zadowolona z faktu, że Ginny wspomina o jej przypuszczalnym ojcu.
O 14 : 30 Ginewra także była gotowa. Zabrały z kuchni po kanapce i teleportowały się na ulicę Pokątną z zamiarem kupienia kilku książek do szkoły, bo wszystko inne już miały.
Po wejściu do Esów i Floresów Hermiona nie mogła oderwać wzroku od wszystkich książek.
Niestety nie dane jej było długo podziwiać, ponieważ wpadła na kogoś i upadła na ziemię.
- Popatrz Granger. Wiem, że jestem przystojny, e nie musisz się na mnie rzucać. Pobrudziłem się twoim szlamem.
- Stul pysk Malfoy ! Nie mam zamiaru zajmować czasu tlenionymi fretkami. I nie Granger debilu.
'Pyskata się zrobiła ta Już-Nie-Granger. Nawet wyładniała. STOP. Ogarnij się Malfoy'
Hermiona wzięła potrzebne jej książki i kilka "lżejszych" lektur i poszła zapłacić. Przy kasie była też Ginny.
- Czego chciał ten idiota ?
- Ta sama śpiewka co zawsze.
Następnie dziewczyny szybko wyszły z księgarni i po stwierdzeniu, że jest już po 16 teleportowały się do Nory.
- Miona mogę iść z tobą na spotkanie ? - zapytała młodsza.
- Pewnie.
Dziewczyny zaczęły się szykować. Hermiona założyła na siebie zieloną sukienkę z rękawem 3/4. Sukienka od talii w dół, aż do kolan się rozszerzała. Na nogach miała wysokie, czarne szpilki.
Ginny założyła czerwoną bluzkę na długi rękaw i szarą obcisłą spódnicę do połowy uda. Na nogi czerwone koturny.
Obie rozpuściły włosy i zrobiły lekki makijaż.
Gotowe za pięć 17 zeszły na dół.
- Wychodzicie ? - zapytała Molly.
- Idziemy do Londynu. To nasz ostatni rok i chcemy się lekko zabawić. - wyjaśniła starsza.
Ta odpowiedź najwidoczniej usatysfakcjonowała kobietę, bo więcej o nic nie pytała.
Obie dziewczyny teleportowały się pod Malfoy Manor.
Młodsza z nich podwinęła rękawy i uniosła lewą rękę w geście pozdrowienia.
Brama się otworzyła, a one podeszły do wielkich, rzeźbionych drzwi, które otworzył Glizdogon.
- Młoda Weasley. Witam, a czy to
... szlama ?
- To jest moja córka idioto ! Powiedz tak jeszcze raz a dostaniesz Avadą bez mrugnięcia okiem śmieciu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz