czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 10.

Hermiona zeszła rano na dół w celu pójścia do łazienki. Spojrzała na kanapę na której spał Draco. Chłopak miał bardzo mało miejsca i musiało mu być bardzo nie wygodnie.
Dziewczyna weszła do łazienki i ubrała się (zdjęcie). Później stanęła nad kanapą Dracona.
- Wstawaj! Za 15 minut śniadanie! - krzyknęła nad uchem chłopaka.
Ten szybko podniósł się do pozycji siedzącej rozmasowując obolały kark. Kanapa nie jest zbyt wygodnym miejscem do spania.
Arystokrata w samych dresach udał się do łazienki, żeby założyć czarne jeansy i szary top.
Oboje razem wyszli z pokoju nie odzywając się do siebie.
- O jak widzę żyjecie! To znaczy, że się pogodziliście. - Zabini był bardzo rozentuzjazmowany.
Malfoy objął stojącą obok niego dziewczynę w pasie i powiedział :
- Dzięki tobie Diable. - a nachylając się do ucha dziewczyny - Udawaj przez chwilę. Zemsta.
Dziewczyna uśmiechnęła się do reszty. Wszyscy byli bardzo zdziwieni, że przez kilka godzin stosunki tej dwójki tak się ociepliły. Najbardziej jednak zaszokowana była Ginny.
- Ale... jak ?
- Później ci wszystko opowiem Gin. Teraz chodźmy na śniadanie.
Idąc dalej obejmowana przez Ślizgona udała się do Wielkiej Sali.
- Malfoy, czy chcesz mścić się na całej szkole, czy na Zabinim?
- To dopiero początek zemsty na Diable, a mina Łasica i Bliznowatego będzie bezcenna.
'O tak... tutaj się muszę zgodzić z Malfoyem. Warto będzie zobaczyć miny tej dwójki.'
Wchodząc tak do WS (Wielka Sala) wywołali niemałe poruszenie. Każda para oczu była zwrócona w ich stronę. Przecież ta dwójka była od zawsze wrogami.
Najlepsze miny jednak mieli uczniowie Gryffindoru, a zwłaszcza pewna dwójka. Nie mogli uwierzyć, że ich dawna przyjaciółka aż tak brata się z jej dawnym największym wrogiem.
'Dziwka Malfoya. Ciekawe ile jej płaci, że pozwala się mu nawet tu obściskiwać.' - myślał Ron.
'Nie poznaję jej. Kiedyś by go nawet kijem nie dotknęła, a teraz przytula się do niego. To już nie jest ta stara Hermiona.' - tym razem to były myśli Harrego.

- Ej Riddle a widziałaś minę Łasica?! Wyglądał jakby mu ktoś łajnobombę podstawił pod nos! - Draco szedł z Hermioną na Transmutację. Przez całą drogę naśmiewali się z min chłopaków.
Ich przyjaciele wyszli ze śniadania wcześniej niż oni, więc teraz ta dwójka szła sama.
- Co wam tak wesoło? - zapytała ruda, gdy doszli pod salę.
- Draco opowiedział mi żart. - odpowiedziała Miona.
- Popatrz jakie gołąbeczki tutaj mamy, prawda Astorio? - zapytała Roxanne.
- Zgadzam się w zupełności.
- A ja nadal nie mogę uwierzyć, że wy się pogodziliście. To takie niecodzienne. - powiedziała Pansy.
- Moja zasługa. - rzekł Diabeł i dumnie wypiął pierś.
David uderzył Blaisa w tył pleców tak, że wygiął się jeszcze bardziej.
- No i teraz wyglądasz tak dumnie jak się czujesz. - Pansy poklepała Zabiniego po ramieniu.
Ruda musiała się podeprzeć ściany tak bardzo się śmiała z czarnoskórego.
Po przyjściu nauczycielki weszli do sali.
Hermiona i Ginny usiadły w przedostatniej ławce na środku, a za nimi na ich nieszczęście Zabini z Malfoyem.
Przed dziewczynami usiadła Pansy z Roxanne, a po prawej stronie Astoria z Davidem. Teraz ta ósemka była elitą Hogwartu, od kiedy Złote Trio w postaci Harrego, Hermiony i Rona się rozpadło.
Niegdyś Draco, Blaise i Pansy byli nazywani Srebrnym Trio Hogwartu, ale później doszła do nich Astoria i Theo, a teraz miejsce Theodora zajął David i jeszcze była Hermiona z Ginny i Roxanne.
Na lekcji mieli przetransmutować piłkę od tenisa w miskę.
Dla Hermiony, która we wakacje przeczytała całą książkę od tego przedmiotu, zamiana piłki na dużą, zieloną, zdobioną w złote zawijasy miskę nie sprawiła więc żadnego problemu.
- Gratuluję. Dzięki pannie Riddle Slytherin dostaje 20 punktów.
Wszyscy nadal wzdrygali się na dźwięk nazwiska szatynki. Ludzie chcieli ją kojarzyć jakoby była z zachowania taka jak jej ojciec. Dziewczyna jednak była inna. Nie gardziła, aż tak bardzo mugolami i mugolakami, nie rzucała szlamami na prawo i lewo, nie wyrzywała się na młodszych.
Po części była dawną Hermioną Granger, tylko bardziej oschłą i wyniosłą. Nadal kochała książki i zwierzęta, nie lubiła słowa szlama i bała się latania na miotle. I co najważniejsze nazywała się Riddle.
Następnie mieli dwie godziny eliksirów.
- W parach uwarzycie Amortencję. Kto wie co to Amortencja?
Ręka Hermiony wystrzeliła w górę.
- Tak panno Riddle. - Snape zapytał ją chyba po raz pierwszy na swoich lekcjach.
- Amortencja to silny napój miłosny. Każdy czuje jego zapach inaczej. Eliksir ten nie wywoła jednak prawdziwej miłości, tylko sztuczne zauroczenie.
- Dziesięć punktów dla Slytherinu. Składniki są na tablicy. Macie dwie godziny.
Pod koniec drugiej lekcji z kociołka Hermiony i Pansy (bo to z nią siedziała na tej lekcji), a także z kociołka Ginny i Roxanne unosiła się srebrna mgiełka, a eliksir był bladoróżowy.
- Wszyscy odlać trochę eliksiru do fiolki i postawić na moje biurko. Tylko w tych dwóch kociołkach widzę poprawnie uwarzony eliksir. Panno Riddle i panno Parkinson, co czujecie wąchając eliksir?
- Ja czuję perfumy mojej babci, truskawki i wodę morską. - odpowiedziała Pansy.
- Ja czuję zapach książek, kawy i jakiś perfum męskich. - Hermiona sama była pod wrażeniem, kiedyś zamiast perfum była trawa.
- A panny? - tu Severus wskazał na swoją córkę i rudowłosą.
- Cynamon, mięta i wiśnie. - rzeczowo i krótko odpowiedziała Roxanne.
- Pierniki marcepanowe, gorącą czekoladę i arbuzy.
- Brawo. Za dobre eliksiry Slytherin dostaje 40 punktów i kolejne 40 za dobre określenie zapachów.
Na obiedzie Hermiona siedziała jak zwykle między Draco i Blaisem.
Blondyn co chwilę łaskotał szatynkę, więc ta nie mogła jeść tylko zanosiła się głośnym śmiechem.
Nawet ich przyjaciele byli pod wrażeniem ich bliskości.
- Chyba nie idę dzisiaj na Numerologię. - słowa panny Riddle wywołały ataki kaszlu u jej przyjaciół, a nawet u Davida oblania się sokiem, natomiast Ginny spadła z ławki.
- Co ty powiedziałaś?! Miona znam cię od dobrych kilku lat i jeszcze nigdy nie opuściłaś lekcji! - ruda mówiła leżąc na podłodze.
Hermiona pokręciła głową i z gracją wstała od stołu udając się do swojego pokoju.
Musiała naszykować eliksir, który miał być zemstą na Blaisie.

- Malfoy nie wiem, co ty z nią zrobiłeś, ale to już nie jest stara Miona. - powiedziała Ginny siedząc razem z innymi w salonie dwójki prefektów.
Hermiona wyszła pod pretekstem udania się do biblioteki.
- Dracze wyssał jej mózg przez nos za pomocą słomki i przez niego nie poszła na Numerologię. - powiedziała Pansy.
Wszyscy pili piwo kremowe, dopóki nie weszła Hermiona. Szatynka usiadła na dywanie obok Roxanne i Astorii i wzięła sobie butelkę piwa.
- Ładnie mnie obgadywać? Hahahahaha. Spokojnie. Tak poza tym, Darco dzisiaj mamy patrol.
Chłopak zaklął siarczyście.
Po godzinie ich znajomi wyszli, gdyż musieli napisać eseje na jutrzejsze lekcje.
Hermiona poszła na górę się przebrać w cieplejsze rzeczy (zdjęcie 2), gdyż wieczorem w zamku jest chłodno.
O 22 wyszli z Draconem i zaczęłli chodzić po zamku.

Za pół godziny miał im się skończyć dyżur. Hermiona oparła się o parapet okna na ostatnim piętrze.
- Masz eliksir na Zabiniego? - zapytał blondyn.
Dziewczyna tylko uśmiechnęła się chytrze i wyjęła z kieszeni fiolkę z pomarańczowym eliksirem. 
- Nasz Diabełek będzie słodko wyglądał. - jej uśmiech był niezwykle chytry.
Draco wziął od niej fiolkę i zapatrzył się w jej oczy, które mimo chęci zemsty, którą miała w sobie dziewczyna nadal pozostawały ciepłe i pełne przyjaźni.
'Charakterek ma po tatusiu, figurę i włosy po mamusi, ale te oczy są tylko jej i nikt takich nie ma' i tu Draco miał rację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz