poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 3.

Szatynka zaprowadziła przyjaciółkę do gabinetu swego ojca.
- Wyrzekli się jej. Wszystkie nasze rzeczy przetransportowałam tutaj. - rzekła szatynka siadając z rudą na kanapie przed kominkiem. W dwóch fotelach usiedli jej rodzice.
- To dobrze. - Tom Marvolo Riddle rzekł swym jak zawsze zimnym głosem - Powinnaś sobie wybrać nazwisko Ginewro.
Gin spojrzała na swego wyniosłego Pana.
- Wright Panie. Zawsze podobało mi się to nazwisko. I nie chcę mego drugiego imienia. Wolę Silvia.
- Tak więc od dzisiaj nazywasz się Ginewra Silvia Wright. Tylko jak na razie nie masz opiekunów. Razem z Cynthią myśleliśmy nad Crouchami, Lestrangeami i rodzeństwem Carrow.
- Niestety Bella jest zbyt... porywcza, więc państwo Lestrange odpadają. - zaczęła pani Riddle - Z resztą... Tom oni wszyscy są zbyt porywczy.
Państwo Riddle zamyślili się na chwilę. W tym czasie ich córka powiedziała:
- Może wy.
Tom Marvolo Riddle spojrzał na córkę srogim spojrzeniem. Nie dowierzał, że jego córka mogła wyjść z takim pomysłem.
- Gin ma urodziny w lutym, a to już za pół roku. Na ten czas mogłaby być pod waszą, że tak powiem... opieką, a potem by była samodzielna. Proszę tato.
Ostatnie słowo nawidoczniej rozczuliło Lorda i przytaknął córce.
- Idźcie teraz do siebie. Ostatnie drzwi na prawo. Nie obrazicie się, że macie jeden pokój ? Tylko do końca wakacji. - Czarna Pani miała nadzieję, że to nie będzie przeszkadzało jej córce i rudowłosej.
- Ależ nie mamo.
- Panie... Pani... dziękuję za wyrozumiałość. - Ginewra ukłoniła się i wyszła razem z przyjaciółką.
'Teraz z Ginny jesteśmy po części jakby siostrami. Ale fajnie ! '
Dziewczyny weszły do swojego pokoju (zdjęcie na dole). Obu przypadł do gustu wystrój pomieszczenia. Nie przeszkadzało im nawet to, że mają wspólne łóżko. Przy pokoju były drzwi do łazienki i drugie drzwi do garderoby.
- Panienki, Państwo proszą, aby panienki o 21 zjawiły się na kolacji z innymi. Kropka przyjdzie, żeby zaprowadzić. - dziewczyny podskoczyły na dźwięk piskliwego głosu skrzatki.
Gdy brudna Kropka przekazała im wiadomość to zniknęła.
Obie Gryfonki (a może już nie Gryfonki ? ) stwierdziły, że muszą się szykować, ponieważ zostało im 40 minut, a jeżeli dobrze zrozumiały to mieli tam być wszyscy śmierciożercy. Dlatego musiały jakoś wyglądać.
Hermiona poszła do łazienki. Miały dużą podłogową wannę, która spełniała funkcję jacuzzi, ale z powodu braku czasu wybrała prysznic.
'Po kolacji idę do wanny. Należy mi się. I Gin też. Niewiarygodne jak w dwa dni może się wszystko pomieszać.'
Gdy szatynka się wykąpała to jej miejsce zajęła ruda. Młodsza naszykowała Hermionie ciuchy podczas jej pobytu w łazience.
Założyła na siebie kremową, koronkową sukienkę na grubych ramiączkach sięgającą do kolan i czerwone szpilki. Na ręce miała bransoletkę z rubinów. Włosy związała w roztrzepanego koka. Ginny założyła czarną sukienkę z koronkowymi rękawami i do tego żółte szpilki. Włosy związała w wysoki kucyk i wpięła w nie żółtą kokardkę.
Tak ubrane dziewczyny wyszły z pokoju. Na korytarzu czekała je niemiła niespodzianka.
Stał tam Malfoy z Zabinim.
- Czego tu szukasz fretko ? - Hermiona była podirytowana obecnością Ślizgona.
- Mamy być waszymi partnerami Panno-Już-Nie-Granger. Nawiasem, przez to nie mam jak do ciebie mówić szlamciu.
'Zaraz mu przypierdolę tak, że mu się jego tleniony mózg odświeży i może zacznie działać'
- Widzę, że królowa szlamu się zdenerwowała. No już spokojnie szlamko. Złap mnie ładnie za ramię i idziemy.
Zabini i Ginny przyglądali im się z zaciekawieniem. Ta para jest urocza jak się kłóci.
- Nie jestem szlamą padalcu ! Jak cię pacnę w ten twój tleniony łeb to ci mózg restartuję.
Młody Malfoy zrobił minę urażonego dziecka, które nie dostało lizaka.
- To naturalny kolor. Nie są tlenione. - wskazał na włosy.
'Nie wytrzymam z nim. Chociaż słodko wygląda z tą miną. HERMIONO TO MALFOY ! '
- Dobra gołąbeczki idziemy. Wiewióreczko złap mnie grzecznie za rączkę i idziemy. A ty Mionuś złap Smoka ! I bądźcie grzeczne.
Wright nawet nie zdążyła zareagować na słowa Blaisa, gdyż razem z przyjaciółką zostały pociągnietę przez chłopaków do salonu.
'Już wolałam tą skrzatkę' - pomyślała Ginny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz