Nie bez powodu ślizgońskie imprezy są mianowane tymi najbardziej hucznymi. Pod koniec listopada na meczu Puchonów i Krukonów nadal mówiło się o imprezie Ślizgonów.
Ruda siedziała z zimna wtulona w Blaisa, a Hermionie musiał wystarczyć granatowy szalik Ravenclawu.
Przez ten miesiąc Ginewra i Hermiona zaczęły znowu rozmawiać z Luną Lovegood, która nie miała za złe przystąpienie rudej do Czarnego Pana, tak samo nie tępiła szatynki za nazwisko i wybór. Blondynka sama w sobie też się zmieniła.
Już nie nosiła rzodkiewek w uszach, jej włosy były lśniące i rozczesane, różdżkę nadal nosiła za uchem, ale teraz dodawało jej to uroku.
Co najważniejsze - przestała czytać Żonglera.
Teraz siedząc między Ginny i Mioną z ożywieniem obserwowała przebieg gry.
Ravenclaw oczywiście wygrał, więc blondynka zbiegła do swoich znajomych im pogratulować.
- Już nigdy więcej tego nie założę. - powiedział blondyn, który siedział obok Blaisa wskazując na granatowy szalik.
- Nie przesadzaj Malfoy. Nie wyglądasz aż tak źle. - ruda miała coraz lepsze stosunki z dawnym wrogiem.
- Wiewiórko, bo się obrażę. - Zabini udał naburmuszonego, za co dostał od Wright kuksańca w bok.
- Riddle, a ty nie idziesz do bandy tej tam? - blondyn wskazał na drużyny i kibiców.
- Po co mam tam iść, skoro jestem w Slytherinie?
Dziewczyna ruszyła do wyjścia, a za nią trójka towarzyszy.
Na swoje nieszczęście brązowooka potknęła się. Była już przygotowana na bolesny upadek, ale czyjeś silne ramiona złapały ją i poczuła tylko piekielny ból w kostce.
- Ja nie chcę cię straszyć Riddle, ale masz chyba złamaną kostkę. - powiedział jej wybawca. Ruda stała przestraszona losem przyjaciółki, więc odetchnęła z ulgą wiedząc, że nic specjalnego jej nie jest.
- Nic mi nie jest. Snape nie wybaczy mi jak jutro nie przyniosę mu eseju.
Dziewczyna próbowała wstać, co poszło na marnę, gdyż jej tylna część ciała spotkała się z podłożem, a kostka zabolała jeszcze bardziej.
Malfoy wziął dziewczynę na ręce, a przyjaciołom kazał iść na obiad.
- Riddle, kto normalny oprócz ciebie i wiewióry zakłada szpilki, gdy jest ślisko i w dodatku jest śnieg?
Hermiona założyła ręce na piersi przez co wyglądała jak małe dziecko, które nie dostało zabawki.
Po chwili byli już w Skrzydle Szpitalnym. Chłopak położył dziewczynę na łóżku i zawołał pielęgniarkę.
- Na Merlina dziecko ta kostka jest poważnie złamana! Dam ci kilka eliksirów i usztywnię nogę. Przez tydzień będziesz miała sztywne miejsce złamania.
Szatynka połykała wiele eliksirów. Każdy następny miał gorszy smak. Przez te leki noga bolała jeszcze bardziej, bo zaczęła się zrastać.
- Tutaj masz eliksir Słodkiego Snu. Po nim nie będziesz miała koszmarów, ani nie będziesz czuła, że boli, a jak się obudzisz, to akurat będzie czas kolacji.
Szatynka połknęła eliksir i odpłynęła do krainy Morfeusza.
Gdy się obudziła było już ciemno. Na nodze miała plastikowe usztywnienie służące za gips i przy łóżku stały dwie kule.
Dziewczyna wzięła je i kuśtykając udała się na kolację do Wielkiej Sali.
Przy jej stole Pansy i Roxanne pionformowane o całym zajściu przytuliły dziewczynę i pomogły jej usiąść.
- Jak się czujesz skarbie? - zapytała Ginny zatroskana losem przyjaciółki.
- Dobrze. Tylko noga piekielnie boli, ale za tydzień dzięki pani Pomfrey nie ma być śladu po złamaniu.
Szatynka spojrzała na blondyna, który siedział obok niej.
- Dziękuje Draco. - Hermiona uśmiechnęła się lekko, a arystokrata odwzajemnił uśmiech.
- Smok jak spałaś był u ciebie dwa razy. - powiedziała Roxanne.
- Wyglądał jakby miał sraczkę. Latał w tą i z powrotem. Miałam ochotę go zamordować, bo przez niego nie mogłam napisać eseju na eliksiry. - dodała Pansy.
Hermiona zerwała się z miejsca i gdyby śmiejący się Diabeł nie podtrzymał jej to by upadła.
O kulach pokuśtykała przez pół sali i udała się do lochów. Na śmierć zapomniała o Snapie i wypracowaniu.
- Ron nie gap się tam bo jej dziurę wypalisz w czole. - Harry uspokoił przyjaciela.
- Stary to moja dawna siostra. Czy ty widzisz te uśmiechy do tego pedała Zabiniego? A Hermiona z Malfoyem jakie uśmieszki sobie przesyłają!
Okularnika też na początku bolał fakt, że jego była dziewczyna i czarnoskóry chłopak mają się ku sobie, ale pogodził się z faktem, że nie ma na to wpływu.
- No właśnie. Ona nie ma na nazwisko Weasley, tylko Wright. Nie jest już twoją siostrą i może robić co tylko chce. A Hermiona jest dorosła i nie jest już naszą przyjaciółką więc nie powinno cię obchodzić z kim się zadaje. Stary minęły trzy miesiące. Więc ogarnij się i zajmij Lavender, swoją nową dziewczyną.
Szatynka wstała z okropnym bólem nogi, ale mimo wszystko było lepiej niż wczoraj. Ubrała się (zdjęcie) i zeszła do salonu, w którym siedziała Ginny.
- Hej Gin, co ty tu robisz? - arystokratka przywitała się.
- Malfoy poszedł rano do Zabiniego, więc skorzystałam z okazji, że do śniadania jest jeszcze ponad godzina i przyszłam z tobą porozmawiać.
Dziewczyna o kulach doszła do kanapy i usiadła przy przyjaciółce.
- Co jest między tobą i Malfoyem? - spytała prosto z mostu Ginny.
- Między nami jest tylko powietrze i łóżko. - brwi rudej powędrowały do góry - Nie w tym sensie. Pozwoliłam mu spać w łóżku i tyle.
- Bo wiesz Miona... to głupie, ale nie daje mi spokoju to, że wtedy byliście tak blisko po zamknięciu w klasie.
- Nienawidzę tego pacana, ale nie wyzywamy się od czasu No-Wiesz-Czego. To wtedy, to była zemsta na Zabinim.
Obie zaśmiały się przypominając sobie Blaisa jako kobietę.
- Czyli nic więcej?
- Ginny, no bez przesady. To Malfoy!
Dalsza część rozmowy przebiegła im na wspominaniu śmiesznych zdarzeń, od których bolał je brzuch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz