piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 15.

Minął koniec listopada i połowa grudnia. Za dwa tygodnie miały być święta.
Hermiona już od prawie dwóch tygodni miała zdrową kostkę.
Rano przy śniadaniu dostała list. Przyniosła go ta sama sowa, która była w sierpniu w domu Grangerów.

          Hermiono.

Mam nadzieję, że odnalazłaś się w domu naszego przodka. Słyszałem, że dobrze dogadujesz się z paniczem Malfoyem. To bardzo dobrze. Jestem dumny, że zostałaś prefektem.
Za dwa tygodnie są święta, więc liczę, że Ty, panna Wright i panicz Malfoy zjawicie się w Malfoy Manor.

                                   T.M. Riddle

Szatynka przekazała wiadomość Draco i Ginny.
- Nadal nie wierzę, że to mój ojciec. - powiedziała Hermiona do  Pansy jak szły na Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami.
- Ale nią jesteś. Chociaż charakter masz bardziej po swojej mamie.
- A ty gdzie spędzasz święta?
- Rodzice chcą jechać do zimowej posiadłości. Roxanne zostaje z ojcem tutaj, a wy chyba z tego co wiem to u Malfoyów.
W tym momencie doszły już pod chatkę gajowego.

- Nie uda ci się poderwać tego chłopaka Malfoy.
Hermiona założyła się z chłopakiem, że ten musi poderwać piątoklasistę, a w zamian ona wypełni jego zachciankę.
Smok uśmiechnął się przebiegle i podszedł do chłopca. Po pięciu minutach zakład miał wygrany.
'Ta dziewczyna chyba nie wie na co się zgodziła. Tym bardziej, że ten dzieciak to gej.'
- Aż do Walentynek udajesz moją dziewczynę i na bal walentynkowy idziesz ze mną.
Szatynka myślała, że się przesłyszała.
'Co ten jebany pajac sobie myśli?! Że ja niby będę udawać jego dziewczynę? Po jakie licho ja się na to zgodziłam?'
Hermiona z miną skazańca powiedziała:
- Zginiesz za to w męczarniach Malfoy.
- Skoro jesteś moją dziewczyną, to nie możesz mówić do mnie po nazwisku Hermiono.
- Jak sobie życzysz Draco.
Chłopak złapał dziewczynę za rękę i poprowadził do WS na obiad.
Gdy weszli tak do sali, to wszystkie pary oczu były zwrócone na nich.
- Czyżbyś wygrał zakład Smoku? - Zabini, tak samo jak cała reszta wiedzieli jakie dziewczyna dostanie zadanie.
Po skończonym obiedzie dziewczyna powiedziała do swojego "niby chłopaka":
- Draco idziemy do Hogsmeade. Dobrze?
- Okej.
Harry i Ron przypatrywali się przytulonej parze ze zdziwieniem.

Ciepło ubrana Hermiona (zdj) szła razem z blondynem do Hogsmeade. Teraz już nie trzymali się za ręce.
- Pamiętaj, że zakład obowiązuje też poza Hogwartem.
Weszli razem do Trzech Mioteł i usiedli w kącie popijając piwo kremowe.
Szatynka była przytulona do Dracona.
'I gdyby ona nie okazała się córką Czarnego Pana, to teraz by się do mnie nie przytulała.'
Potem poszli do Miodowego Królestwa.
- Uwielbiam te żelki. - powiedziała dziewczyna.
- To dziwne, ale to są moje ulubione.
Po zakupie kilku toreb słodyczy udali się z powrotem do Hogwartu, gdyż dziewczynie było zimno.
- Nie licz na to, że będę twoją przykładną dziewczyną Malfoy.
- Wiem o tym. Ty zawsze sprawiasz problemy.
- Taka już jestem.
- I za to cię lubię.
Hermiona zastanawiała się, czy słuch jej nie myli. On ją lubi?
W tym momencie doszli do murów szkoły. Zmarznięci udali się prosto do swojego salonu.
Usiedli na miękkiej kanapie i oglądali film w magicznyn telewizorze. Przy okazji zajadali się żelkami.
- Accio koc! - zawołała szatynka i przykryła siebie i chłopaka. Smok wyczarował dwa kubki gorącej czekolady.
- Zastanawia mnie jakim cudem my się nie pozabijaliśmy. - rzekł Draco.

- Zabini sądzisz, że oni jeszcze żyją? Nie było ich na kolacji. - Ginny martwiła się o przyjaciółkę.
- Najwyżej znajdziemy ich rozczłonkowanych w ich salonie Wiewióreczko.
Ruda przestraszona przez Blaisa pobiegła do pokoju prefektów, a chłopak chcąc nie chcąc poszedł za nią.
Gdy zobaczył co się dzieje w ich salonie roześmiał się cicho.
Hermiona spała przytulona do Draco, a chłopak obejmował szatynkę również śpiąc. Oboje byli przykryci kocem z wyhaftowanym godłem Domu Węża.
- Jak widzisz jeszcze żyją, a tak nawiasem to mogliby zmienić hasło, bo naleśniki już są nudne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz