sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 17.

- Cholera jasna stary, ja przez tych dwóch idiotów ją stracę.
- Smoku ona nie jest nawet twoją dziewczyną.
Blondyn chodził niespokojnie po dormitorium przyjaciela, który po wyjeździe Davida mieszkał sam.
- Ginny też zaczęła się z nimi zadawać znowu, a jak wiesz to ona była kiedyś z Bliznowatym. - Blaise faktycznie nie był zadowolony z tego faktu.
- Pamiętam, w piątej klasie rozwaliłeś przez to lustro w łazience i zalałeś się w trupa rano nawet nie biorąc eliksiru na kaca.
Draco od dawna wiedział, że jego przyjacielowi podoba się Wiewióra.
- Smoku usiądź na dupę i się ze mną napij a nie łazisz jak zakochany kundel!
- Nie jestem zakochany w Riddle! No bez przesady. Po prostu to jeszcze przez chwilę będzie moja dziewczyna.
'A mi kurcze na oku jedzie Express Hogwart, a na drugim już nawet tory wybudowali'

Dni w Hogwarcie minęły jak z bicza strzelił. Nim uczniowie się obejrzeli już była przerwa świąteczna.
Hermiona odnowiła swoją starą przyjaźń z chłopakami, ale nie było już między nimi tak jak kiedyś.
Szatynka ubrała się (zdj) i zeszła do salonu, w którym czekał na nią Dracon.
- Chłopie, co ci jest, że łazisz jakby ci ktoś kij w dupę wsadził? - szatynka była poirytowana zachowaniem Ślizgona.
- Jesteś moją dziewczyną, w prawdzie dzięki zakładowi i nawet się nie spytałem, czy będziesz ze mną, no ale jesteś i mnie olewasz zupełnie. Nie jestem już starym Malfoyem. Zmieniłem się. Myślałem, że przez ten zakład się coś zmieni, ale jednak nie. Tyle, że czasem się do mnie przytulisz. I tak... stałem się zazdrosny o tych debili.
Szatynka nie ukrywała, że rozczuliły ją słowa blondyna. Nigdy nie spodziewała się po nim czegoś takiego.
Bez słowa podeszła i pocałowała swojego chłopaka. W prawdzie udawanego, ale zawsze chłopaka.
Chwilę później udali się przed budynek szkoły, skąd powozy zawiozły ich na dworzec, gdzie czekał na nich pociąg do Londynu.

- Część chłopaki! Przepraszam, że tak długo nie przychodziłam. Część Neville! Witaj Luno! - szatynka wparowała szybko do przedziału.
- Jak u twoich Ślizgonów? - zapytał luźno Harry. Zdążyli się z Ronem pogodzić, że ich przyjaciółka jest w domu Salzara Slytherina.
- Bardzo dobrze. Miałam teraz z Draco patrol na korytarzu i stwierdziłam, że to idealna okazja, aby tu wpaść.
Chłopacy wiedzieli o zakładzie szatynki i blondyna.
'Pasują do siebie. Pomimo, że są dla zakładu. Ona przyciąga Malfoya jak kurczak Rona' - Harry akurat się nie mylił.

Na dworze było zimno i leżała gruba warstwa śniegu przykrywając cały ogród w Malfoy Manor grubą, białą pierzyną.
Dziewczyna siedziała na tarasie z kubiem gorącej czekolady przygotowanej przez skrzaty.
Rozmyślała o pewnym czarnoskórym chłopaku, który od jakiegoś czasu siedział w jej głowie i za żadne skarby nie mogła go stamtąd wywalić.
'Cholera jasna! Ginewro Silvio Wright! Uważaj, bo się zakochasz w tym palancie... za późno, ty już to zrobiłaś'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz