Glizdogon słysząc głos swojego Pana przestraszył się i padł na kolana.
- P-p-panie ja nie wiedziałem...
- I właśnie dlatego tym razem okażę ci litość. A teraz zapraszam do mnie Hermiono. A panią panno Weasley co do mnie sprowadza ? - od Lorda biła wyniosłość. Jednakże nie był to ten sam człowiek, który chciał zabić Złote Dziecko, ani nie ten, który odrodził się podczas Turnieju Trójmagicznego na cmentarzu w Dolinie Godryka.
Owszem, był łysy i blady, ale jego oczy nie świeciły czerwienią, tylko były ciemnozielone. Skóra była blada, ale nie biała jak zazwyczaj. Co najważniejsze miał nos !
- Panie... ja przybyłam z Hermioną. Chciałam ją wesprzeć.
- Hmm... zapraszam na górę.
Dziewczyny podeszły do pomieszczenia wskazanego im przez Lorda Voldemorta.
Hermiona była pod wielkim podziwem dla domu Malfoya. Oczywiste było, że będzie tu panował przepych, ale nie spodziewała się prawie samych marmurów i to w dodatku białych. Naszykowała się na czerń. Jedynymi ciemnymi elementami wystroju był dywan w kolorze butelkowej zieleni ciągnący się przez cały korytarz i schody oraz ciemne tła w obrazach spoczywających w ręcznie rzeźbionych złotych ramach.
Obie Gryfonki zostały zaprowadzone do gabinetu Lorda.
Na czarnej skórzanej kanapie siedziała kobieta. Gdy tylko zobaczyła, kto wszedł wstała i podeszła do gości.
Miała ona na sobie długą, obcisłą czarną suknię ciągnącą się za nią po ziemi. Jej brązowe, kręcone włosy były zarzucone na prawe ramię. Ciemnobrązowe oczy mocno kontrastowały z jasną cerą.
Hermiona czuła wyższość i jednocześnie coś jakby miłość bijącą od kobiety.
- Witam. Nazywam się Cynthia Riddle. Cieszę się niezmiernie, że mogę cię zobaczyć po tylu latach Hermiono.
Czarna Pani podeszła do swojej córki i ją przytuliła. Następnie spojrzała na rudą.
- Witam panno Weasley. Miło, że się spotykamy.
Ginny ukłoniła się przed kobietą.
- Chcę wszystko wiedzieć. - Hermiona zadarła wysoko podbródek.
Lord zaśmiał się pod nosem mrucząc : moja krew.
- Siedemnaście lat temu stary Dumbledore dowiedział się, że jestem w ciąży. - zaczęła kobieta - Dzięki Severusowi dowiedzieliśmy się, że Zakon ma zamiar cię zabić. Po wielu naradach zdecydowaliśmy, że najbezpieczniej będzie dla ciebie jak oddamy cię pod opiekę mugoli. - Od początku było powiedziane, że dowiesz się w swoje siedemnaste urodziny. - powiedział Lord - Tylko teraz masz decyzję. Czy chcesz dalej być uważana za mugolaczkę, czy przyjąć nasze nazwisko i mieć nową ceremonię przydziału w Hogwarcie ?
To była ciężka decyzja dla dziewczyny. Tamci ludzie byli z nią zawsze, ale przez nich była szlamą i w dodatku okłamywali ją.
- Chcę wasze nazwisko. - szatynka spojrzała odważnie w oczy rodziców - Grangerowie mnie wychowali, to fakt, ale byłam szlamą. Nie chcę. Moim ojcem jest najpotężniejszy czarnoksiężnik wszechczasów.
Lord objął ramieniem swoją małżonkę i oboje przytulili córkę. Hermiona wyciągnęła rękę w stronę przyjaciółki, a ta ją uchwyciła.
- Hermionko, powinnaś się tu wprowadzić. - powiedział Lord.
- Nie zostawię Ginny samej. To moja przyjaciółka.
- Panna Weasley może się tu wprowadzić razem z tobą. Prawda Tom ? - zwróciła się Czarna Pani do męża.
- Nie widzę przeszkód.
Uśmiech Toma Marvola Riddla był ciepły.
Ginny zmieszała się lekko.
- Jak rodzina się dowie, to wyklnie mnie. Pozbędę się nazwiska.
- Przyjmiesz nowe nazwisko, a że jeszcze przez kilka mięsięcy zostaniesz niepełnoletnia, to twoim opiekunem zostanie ktoś z moich sług.
Ginewra ciągle nie mogła się zdecydować. Nie chciała trafić pod opiekę kogoś pokroju niezrównoważonej Bellatrix Lestrange. Jednak patrząc na przyjaciółkę, która jest trzymana w objęciach swoich rodziców stwierdziła, że nie zostawi jej samej.
- Zamieszkam tu. Nie zostawię Miony. Panie... czy mogłabym teleportować się z Hermioną po nasze rzeczy ? - Ginny pochyliła głowę na znak szacunku.
- Dobrze. Skrzaty w tym czasie naszykują wam sypialnię.
Przyjaciółki trzymając się za ręce telepotrowały się tuż przed Norę.
Po wejściu do domu bez słowa udały się do swojego pokoju.
Hermiona dzięki czarom spakowała siebie i przyjaciółkę, gdyż młodsza nie mogła używać jeszcze czarów poza szkołą. Po odesłaniu kufrów dziewczyny zeszły na dół. Przy stole siedziała cała rodzina.
- Dziewczynki ! Już wróciłyście ? Chodźcie zjecie coś. - Molly Weasley była uśmiechnięta jak zawsze.
'Ciekawe czy dalej będzie się uśmiechać, gdy się dowie, co mamy zamiar zrobić razem z jej córką.'
- Nie będziemy jeść. - zaczęła ruda.
- To za chwilę zjecie. Idźcie się przebrać.
- My już więcej nie zjemy z wami. Nie będziemy jeść z wami. Już tu nie będziemy mieszkać mamo.
Obie dziewczyny skierowały się do wyjścia.
'Czemu ja się zadawałam z takimi tępymi ludźmi ? Mają miny jakby ich ktoś spetryfikował. Banda idiotów i zdrajców krwi' - myślała Herm.
- Ginny nie jesteś dorosła więc wracaj mi tu natychmiast ! - krzyknęła natychmiast.
- I co jak wrócę ? Będę walczyła dla Zakonu, ale nie będę znała jego zamiarów ? Nie ma mowy.
- Ginny słuchaj matki. - łysiejący pan Weasley powiedział do swej córki.
- Nie mam zamiaru.
- Wyjdź za drzwi, a nie będziesz miała po co wracać ! Wydziedziczymy cię ! - Molly zaczęła się denerwować.
Ginny podwinęła rękaw i pokazała wszystkim niewypełniony znak.
- Popatrzcie ! Wybrałam swoją stronę ! Przystąpiłam do Czarnego Pana !
Oczy zebranych w kuchni zrobiły się wielkie jak galeony.
- Ginewro Molly Weasley ! Od tego momentu nie jesteś naszą córką ! Nie nosisz nazwiska Weasley !- z oczu rudowłosej kobiety ciekły łzy - A po tobie Hermiono Granger spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego.
- Nie nazywam się Granger.
Po tych słowach obie Gryfonki teleportowały się do Malfoy Manor.
Ginny przytuliła mocno przyjaciółkę, a ta cicho zaszlochała w ramię Miony.
- Daj, ja się nią zajmę. - do dziewczyn podszedł Blaise Zabini i przytulił rudą do siebie.
- Widzę Granger, że wybrałyście naszą stronę. - ten głos rozpoznałaby wszędzie. Gnębił ją przez 6 lat, w których podobno była szlamą.
- Tak Malfoy, ale zobaczymy kiedy twój fretkowaty umysł zrozumie, że nie jestem GRANGER ! - Hermiona powiedziała to niezwykle przesłodzonym głosem.
Podeszła do rudowłosej, która już ochłonęła i teraz kłóciła się zawzięcie z Blaisem.
- Chodź Gin, trzeba ustalić kilka spraw.
poniedziałek, 10 lutego 2014
Rozdział 2.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz