środa, 19 lutego 2014

Rozdział 21.

Millicenta Backer, była juz siwiejącą kobietą mającą 50 lat. Jej twarz była usiana drobnymi zmarszczkami widocznymi dopiero z bliska. Jej siwe włosy upięte w wysokiego koka wyglądały jakby były utkane ze srebrnych i białych nici. Miała szczupłą sylwetkę i była średnio wysoka. Jednak nie byłaby pewnie taka piękna, gdyby nie jej granatowe oczy okalone długimi, czarnymi, gęstymi rzęsami. Przyciągały one wzrok każdego.
Pomimo, że ciało się starzało, to oczy nadal wyglądały jakby były to roześmianej piętnastolatki.
Millicenta Backer - ciotka Hellen Granger nie była podobna do swej siostrzenicy. Nie była nawet podobna do swojej starszej siostry Livii.
Teraz kobieta siedziała w mieszkaniu szatynki.
Dziewczyna mieszkała w Wenecji już trzy lata. Przez ten czas utrzymywała kontakt tylko z Ginny, Pansy, Roxanne i Astorią. Zamknęła prawie całkowicie stary rozdział w swoim życiu.
Hermiona dużo opowiadała swojej cioci.
- Cześć ciociu przepraszam, że tak późno, ale miałam urwanie głowy w pracy. - dziewczyna weszła do domu i usiadła na kanapie.
- Nic się nie stało. Zrobiłam ci kawę.
- Dziękuje.
Millicenta wiedziała, że dziewczyna jest zmęczona całymi dniami w pracy i obowiązkami domowymi.

Blondyn wszedł do swojego apartamentu. Cały dzień spędził w pracy i na koniec uwziął się na niego Zabini, który szykował się do ślubu.
Dracon od trzech lat zmieniał kobiety jak rękawiczki. Jednak od miesiąca tak nie robi. Znudziło mu się. Ma 21 lat i chce się ustatkować i ożenić. Balise jest z Wiewiórką od trzech lat i szykują się do ślubu i narodzin swojego dziecka. A jemu co przyszło? Wspomnienia po jakiejś dziewczynie, która uciekła kilka lat temu. Jego przyjaciele mają z nią kontakt, a on nawet nie wie co u niej. Nawet nie wie, gdzie ona jest... i jeszcze ten jego wyjazd służbowy.

Siwowłosa kobieta wyszła przed chwilą. Szatynka stanęła na balkonie swego mieszkania i patrzyła.
'Idąc ulicą widzę codziennie problemy ludzi. Kobieta płacze, bo zapewne pokłóciła się z mężem, muzyk zbiera drobniaki grając pod teatrem, w jakimś mieszkaniu kłóci się para narzeczonych. W innym miejscu na ławce siedzi stara opuszczona staruszka i idzie zrzędliwy starszy pan. A ja? Ja idę i jestem wyprana z emocji. Tylko mój skarb utrzymuje mnie przy życiu."
Hermiona weszła do sypialni bardziej dla dziecka niż dla dorosłej osoby.
Podeszła do łóżka i spojrzała na malutkiego blondyna.
- Kocham cię. - szepnęła i pocałowała swojego synka w czoło.

Synek Miony :

***** Sabina, skarbie wiem, że to czytasz i pamiętaj, że jesteś wspaniała i nie masz się przejmować innymi. Masz mnie, a ja mam Ciebie. Kocham Cię bardzo mocno. Pamiętaj, że zawsze będę przy Tobie Księżniczko, bo jak ktoś jest dla nas ważny, to się przy nim jest, a Ty jesteś dla mnie bardzo ważna. <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz