sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 18.

Nadeszło Boże Narodzenie. Hermiona siedziała razem z Ginny w ich sypialni. Przyleciała właśnie sowa od Harrego i Rona. Zaczęły od listu napisanego krzywym pismem Wybrańca.

          Hermiono i Ginny.

Mamy nadzieję, że miło spędzacie te święta. U nas wszystko dobrze. Szkoda tylko, że nie ma Was z nami jak co roku. Życzymy Wam wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, spokoju i przede wszystkim powodzenia z tymi dwoma waszymi "kolegami". Fred i George każą Was pozdrowić. Żałują, że nie widzieli min uczniów Hogwartu na Waszej ceremonii. Jeszcze raz najlepszego i żeby ten tleniony dupek nie zdemoralizował Was.

                            Harry & Ron

Dziewczyny dostały od nich w paczce po pięknej bransoletce. Obie takie same. Były ze srebra z zielono-czerwonymi kreskami oplatającymi je dookoła wykonanymi z rubinów i szmaragdów - jako połączenie dwóch domów Hogwartu.
Miały symbolizować przyjaźń, która może się narodzić między nienawistnymi domami.
Od wewnętrznej strony było wygrawerowane na złoto : Friendship is the same as love.
Fred i George dali im po książce i zapasie przedmiotów z ich sklepu.
Ginny dostała książkę i tytule : "Jak skutecznie pozbyć się chłopaka", a Hermiona "Jak poderwać największe ciacho".
Dziewczyny wysłały im prezenty dzień wcześniej. Harremu książkę o quiddichu i zestaw do polerowania miotły, Ronowi nowe rękawice obrońcy i miniaturową miotłę, która sama latała, no i obowiązkowo każdy dostał słodycze. Fred i George dostali po prostu bo butelce najlepszej whisky.
Prezenty od reszty miały zobaczyć dopiero wieczorem.
Hermiona złapała przyjaciółkę i zbiegły do salonu, gdzie skrzaty już zaczynały ubierać choinkę.
- W tym roku zwalniam was z obowiązku strojenia choinki. Sami to zrobimy. - szatynka uśmiechnęła się ciepło do małych stworzonek. - Draco, Blaise ! Złazić mi na dół !
Zabini spędzał święta u Malfoyów, gdyż jego matka z nowym chłopakiem wyjechali na Hawaje.
Chłopacy zwlekli się z nietęgimi minami do salonu.
- Nie róbcie takich min. Blaise stań się pożyteczny i idź z Ginny do kuchni zrobić pierniki. Tak dobrze słyszałeś. - dodała gdy chłopak zachłysnął się powietrzem - A ty Draco pomożesz mi ubierać choinkę.
Młodsza wzięła czarnoskórego chłopaka za rękę i poprowadziła do kuchni, gdyż wolała się nie sprzeciwiać przyjaciółce.
- Chyba źle słyszę. To zajęcie skrzatów. - blondyn był zdegustowany.
- Dobrze słyszysz. Wychowali mnie mugole, więc wiem jak powinny wyglądać święta. Dalej ruszaj tyłek i pomoż mi. - Hermiona podeszła do kartonu z czarmymi bombkami i wyjęła jedną.
- Wiem, że marzysz nocami o moim tyłku, ale jest zbyt seksowny, żeby łatał wkoło głupiego drzewka.
Hermiona spojrzała na chłopaka. W jej oczach zagościł smutek i zaszkliły się łzy. Chłopak to zauważył.
- Hej nie płacz. Nie chciałem. - Malfoy podszedł i objął szatynkę.
- Dla mnie to nie jest głupie drzewko. Od małego ubierałam choinkę. Jakby skrzaty ją ubrały to by nie było to samo. Bez tego nie ma dla mnie świąt.
- Nie wiedziałem, że to dla ciebie takie ważne. Chodź.
Chłopak podszedł do choinki sięgającej niemal do sufitu i zaczął ubierać drzewko.
Po godzinie szatynka siedząc na barkach blondyna wkładała srebrną, świecącą gwiazdę na sam czubek choinki.
- Trochę za ciemna. - Hermiona machnęła różdżką i zmieniła kolor bombek z czarnego na zielone. Na ozdobach były namalowane serbrne węże. Całość dopełniał srebrny łańcuch i zaczarowane, mieniące się na biało kryształki.
- Ślizgońska ta choinka. - Draco objął swoją dziewczynę od tyłu.
- W końcu jesteśmy ze Slytherinu.
- Cieszę się, że ubraliśmy razem to drzewo. - Smok uśmiechnął się.
Hermiona pocałowała chłopaka w policzek. Stała przytulana przez Ślizgona. Już w ogóle nie pamiętała, że byli wrogami. Polubiła go, a może nawet coś więcej.
- Wiesz, że nie wymyśliłem tego zadania na darmo? - chłopak szepnął do ucha dziewczynie - Miałem nadzieję, że do Walentynek coś do mnie poczujesz i zechcesz ze mną zostać. Wiem, to głupie.
Hermiona odwróciła się przodem do chłopaka i wpiła w jego usta.
- To będziesz ze mną tak na serio? - chłopak zapytał odrywając się od dziewczyny. Ta uśmiechnęła się i przytaknęła kontynuując przerwaną czynność.
Wszystkiemu przyglądała się Cynthia Riddle, której z oczu pociekły łzy szczęścia, gdyż sama doskonale pamiętała dzień, w którym została partnerką Toma Marvola Riddle.

*wspomnienie*
Był ciepły wiosenny dzień. Siedziała na zielonej trawie ogrzewając twarz w promieniach słońca. Nie wierzyła, że za miesiąc opuści Hogwart już na zawsze.
- O czym tak myślisz? - ten głos znała aż za dobrze.
- O szkole. Nie chcę się z wami rozstawać.
Riddle był w jej paczce, a raczej ona w jego.
- Obiecuje, że my już zawsze będziemy razem. I kiedyś tam dojdziemy do władzy, weźmiemy ślub i bedziemy żyć długo i szczęśliwie.
- To mają być oświadczyny?  
- Chyba tak, ale jak chcesz to mogę klęknąć i wyjąć pierścionek.
Jak powiedział tak zrobił.
- Cynthio Elizabeth Seymour, czy zostaniesz moją przyszłą żoną. Nie ma odmowy.
Dziewczyna rzuciła się chłopakowi na szyję.
*koniec wspomnienia*

W prawdzie jej córka nie planowała przyszłości, ale właśnie znalazła szczęście.
- Tom... nie uwierzysz.

Ginny i Hermiona w strojach, które razem dobierały (zdj) otwierały prezenty razem z całą resztą rodziny.
Hermiona dostała od rodziców piękną srebrną kolię z wielkimi szmaragdami. Od Ginny zestaw kosmetyków i pędzelki do makijażu, bo tego nigdy za wiele. Neville dał jej "Przewodnik po magicznych roślinach". Luna przysłała jej własnoręcznie namalowany portret szatynki. Zabini dał jej figurkę przedstawiającą smoka oplatającego serce i diamentowe kolczyki. Grangerowie przesłali jej śliczną sukienkę.
Ginny od Hermiony dostała zestaw ciuchów, od Zabiniego prezent do otworzenia później. Draco dał jej książkę "Jak nie być jędzą", a Czarni Państwo dali jej wisiorek z czarnym krukiem.
Pansy z Roxanne stwierdziły, że prezenty dadzą im w szkole.
Draco podszedł do Hermiony.
- Chyba jeszcze jeden prezent. - podał dziewczynie czarną paczuszkę przewiązaną limonkową wstążką.
W środku był złoty łańcuszek z zawieszką w krztałcie serduszka. Miał wygrawerowany napis LOVE, który był wypełniony diamentami.
- Piękny. Tutaj masz swój prezent.
Szatynka dała chłopakowi znicz wykonany ze złota. Na jego skrzydełkach były maleńkie diamenciki, które w trakcie lotu mieniły się tworząc niesamowite zjawisko.
Tom Marvolo Riddle patrzył na swoją córkę i swego sługę. Nawet on, ze swoją mocą nie mógł sprawić, żeby ta dwójka się kochała i była razem zawsze. Wiedział, że to, co jest między tą dwójką nie jest czystą miłością, ale jedno drugiemu daje szczęście.

1. Hermiona 2. Ginny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz