wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 5.

Dni w Malfoy Manor mijały wszystkim dość szybko. Na dzień przed wyjazdem do Hogwartu Ginny dostała list.

    Ginny (bo chyba nadal nasz to imię)

Chcę, żebyś wiedziała, że Twój wybór nie jest dobry, ale tępić Cię za to nie będę.
Wszyscy są zdziwieni Twoim wyborem. Ron nawet zdemolował cały salon. Najgorsze jest to, że pan Weasley wylądował w Mungo. To był dla niego straszny szok.
Mam nadzieję, że służba Ci się podoba. Mamy nadzieję, że jednak wrócisz (pani Weasley jest gotowa Cię przyjąć).
Chciałem przekazać wiadomość o panie Weasleyu.

                          Harry Potter

Ginewra pokazała list Hermionie a z jej oczu ciekły łzy.
- Chcesz wrócić ? - zapytała cicho szatynka przytulając młodszą przyjaciółkę.
- Nie... tylko Miona... ten człowiek był dla mnie przez szesnaście lat ojcem, a teraz leży w Mungu. Nie mam zamiaru  wracać do tych zdrajców, ale gdzieś tam głęboko jest małe ziarenko, które nadal ich tak leciutko kocha.
Hermiona zamyśliła się. 'W sumie Weasleye byli dla mnie też zawsze dobrzy. Traktowali mnie jak córkę. Chyba powinnyśmy odwiedzić pana Weasleya.'
- Gin... wiem jak się czujesz. Teleportujemy się do Munga i odwiedzisz ojca. Znam cię i wiem, że to zrobisz. Więc chodź do taty. Musimy mu powiedzieć.
Dziewczyny ubrały się w krótkie spodenki i bokserki. Hermiona założyła do białych spodenek i kremowej bokserki kremowe vansy, a rudowłosa do miętowych spodni i białej bluzki miętowe baleriny.
Obie udały się do gabinetu ojca starszej z nich.
- Tato mamy sprawę.
Lord spojrzał na nie i kiwnął głową na znak, że słucha.
- Panie. - ukłoniła się Ginny - Mój dawny ojciec jest przeze mnie w szpitalu i Haermiona wpadła na pomysł, żeby go odwiedzić.
- Nie jestem zbytnio przekonany. To twoje poprzednie życie. - Tom Riddle nie był zadowolony z ich pomysłu.
- Tato, my nie mamy zamiaru wracać do tych plugawych Weasleyów. Uważam po prostu, że panu Weasleyowi należą się nasze odwiedziny.
Czarodziej zamyślił się na chwilę. Rozważał wszystkie za i przeciew odwiedzin zdrajcy krwi w szpitalu, ale na tym najwidoczniej zależy jego córce.
- Zgadzam się, ale pójdą z wami panny Parkinson i Greengrass. Ostatnio dobrze się dogadujecie.
Dziewczyny podziękowały i udały się na dół. Czekały już tam na nie przyjaciółki. Najwidoczniej Lord musiał je już poinformować. Jego moc była nie do przewidzenia.
Cztery dziewczyny teleportowały się prosto do Munga. Na przedramionach trzech z nich widniał mroczny znak. W tym dwa pełne i jeden niewypełniony.
- Gdzie leży Artur Weasley ? - zapytała Hermiona sekretarkę. Była to starsza pani mająca wiele zmarszczek na twarzy, które starała się ukryć pod grubą warstwą pudru.
- Piętro 3 pokój 112.
Dziewczyny udały się do miejsca wskazanego przez sekretarkę o niezwykle piskliwym głosie. Już z daleka widziały rude czupryny Weasleyów.
- Popatrzcie kto idzie. - Ron nie wytrzymałby jakby nie skomentował ich pojawienia się - Szlamcia, dwie Śmierciożerki i zdrajczyni.
- Nie mam zamiaru się z tobą kłócić na korytarzu Wieprzu, ale jutro szczena ci opadnie jak się dowiesz jak Miona ma na nazwisko. - powiedziała Astoria zaciskając ręce na różdżce.
- I tak będzie szlamą i pustą dziwką. Tylko kogo ? Malfoy by jej nie tknął nawet kijem. Więc może jest dziwką Voldwmorta. - na ostatnie słowo Rona kilka głów odwróciło się w ich stronę.
Rudy nie zdążył mruknąć okiem zanim dwie Drętwody pomknęły w jego stronę. To Pansy i Ginny zareagowały w tym samym momencie.
- Nie obrażaj naszej przyjaciółki. - sapnęła groźnie Parkinson. W tym momencie jeszcze z lekka przypominała mopsa.
- Bo jak jeszcze raz takie coś usłyszymy, to będzie z tobą o wiele gorzej. - tym razem odezwała się Ginny.
Molly, bliźniacy, Fleur, Percy (który stwierdził, że raz coś jest ważniejsze niż praca) i Harry przyglądali się w zdumieniu zachowaniu byłej członkini rodziny.
Dziewczyny jak gdyby nigdy nic weszły do sali. Leżał tam ledwo przytomny pan Weasley.
'Musi tu być kilka dni skoro tak wygląda'
Gin z Herm podeszły bliżej łóżka. Pan Weasley spojrzał na nie i lekko się uśmiechnął.
- Byłem pewny, że nie przyjdziecie. - jego głos był bardzo słaby.
- Hermiona mnie namówiła. I Potter napisał list, że tu jesteś.
- Jak jest w tamtej służbie ?
- Mi się podoba. Służba Czarnemu Panu to zaszczyt. Powinieneś to zrozumieć, skoro przez szesnaście lat byłeś moim ojcem.
- Ginewro...
- Ginewro Silvio Wright. - powiedziała rudowsemu mężczyźnie panna Wright.
- Nawet już zmieniłaś nazwisko. No więc Ginewro Silvio Wright. To jest twoja decyzja. Nie mogę się z nią pogodzić. To fakt. Wiem, że dla ciebie już nie jestem ojcem. Mam tyllko nadzieję, że twoi opiekunowie cię dobrze traktują.
- Moimi opiekunami są rodzice Hermiony. Jest mi dobrze. Wybacz, ale musimy już iść.
Dziewczyny skierowały się do drzwi.
- Hermiono Granger pilnuj, aby mojej już zapewne dawnej córce się nic nie stało u was.
- Nazywam się Riddle, nie Granger.

- Chodźcie na kawę. Należy nam się. - Pansy zawsze wiedziała czego im potrzeba.
Przyjaciółki udały się na Pokątną do nowo otwartej kawiarenki. Zamówiły sobie po kawie i kawałku ciasta. Usiadły na tarasie wdychając świeże powietrze.
- Nie chce mi się wierzyć, że jest okres wojny. - powiedziała Hermiona.
- To jeszcze nie jest wojna. Jeszcze większość mugoli i szlam żyje. - Hermiona mimowolnie wzdrygnęła się na słowo "szlama".
- Hermiono, jak znam życie i naszego Pana, to zostaniesz naznaczona na dzisiejszym balu. To ostatni dzień przed wyjazdem do Hogwartu. O ile ty będziesz tego chciała.
Szatynka spojrzała na przyjaciółki. Od kilku dni była gotowa na przyjęcie mrocznego znaku. Dorosły czarodziej mógł od razu mieć wypełniony znak lub za zgodą lub nakazem rodziców. Pansy i Astoria mają te tatuaże od roku. Przyjęły je razem z Draco i Blaisem. Czy Hermiona tego chciała, czy chciała mieć wypełniony znak ?
- Chcę tego. Tylko nie wiem, czy chcieć wypełniony. Z zarysem będę czuła, że mam wolną wolę. Postanowiłam po jakiej stronie walczę, ale mroczny znak to coś na rodzaj przysięgi... - dziewczyna zamyśliła się - Ale przyjmę go.
Wszystkie dziewczyny się ucieszyły. Nagle podeszła do nich Roxanne.
- Cześć Roksi, co tu robisz ? - zapytała rudowsa.
- Byłam po kilka składników do eliksirów. Do szkoły wszystko mamy, a ja na dzisiaj potrzebowałam kilka małych składniczków. W końcu to ostatni rok i eliksir na kaca bardzo potrzebny. Hahaha u nas w Beuxbatons to by nigdy nie przeszło. A alkohol to już w ogóle, ale skoro naukę skończę w Hogwarcie... - czarnowłosa znowu dźwięcznie się zaśmiała.
- Ej dziewczyny jest 17, a ja chcę jakoś wyglądać na balu. - powiedziała Gin i teleportowały się do Malfoy Manor.
Po teleportacji Hermiona poczuła pod sobą coś twardego. To coś mówiło ?!
- Riddle uważaj, gdzie się teleportujesz ! Albo raczej na kogo !

Dedyk dla Sabiny, bo chciała ten rozdział <3 !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz