piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 16.

'Zupełnie nie wiem, co mam robić. To dziwne. Ja Hermiona Jane Riddle nie chcę tak żyć. Chcę zmiany i prawdziwej miłości, chcę żyć jak wcześniej. Śmiać się. Uczyć. Mieć szopę na głowie. Pomagać w zadaniach Harremu i Ronowi. Dziwne, ale tej starej monotonii właśnie teraz potrzebuję. Chcę być Granger-Wiem-To-Wszystko.'
Hermiona szła pustym korytarzem Hogwartu. Znała ich zakątki teraz jeszcze lepiej dzięki patrolom, które co jakiś czas odbywała z Malfoyem.
Myślała o tym co było. Przyjaciołom powiedziała, że idzie do biblioteki, co w gruncie rzeczy było prawdą.
Zapach unoszący się w bibliotece i sama obecność książek ją uspokajały. Czemu potrzebowała spokoju?
Jest z Draconem od dwóch dni i już się kłócą. Ich udawany związek to porażka.
Wchodząc do biblioteki skierowała się do swojego ulubionego działu, ale zanim tam weszła usłyszała dwa tak bardzo znane głosy.
- Stary, cztery miesiące, a ja nadal mam ochotę krzyczeć co rano "Hermiona, Ginny! Chodźcie tu musimy wam coś powiedzieć", ale one już nawet nie są w Gryffindorze.
- Wiem, co czujesz Ron. Ostatnio na Zielarstwie prawie podeszłem do Miony, żeby zapytać, czy będzie ze mną w parze, ale gdy stanęła obok córki Snapea ocknąłem się, że ona woli ich.
'Harry nadal mówi Miona...'
- Głupi byłem wtedy w pociągu i za każdym razem. Zachowałem się jak dziecko, ale ona była naszą przyjaciółką i się zdenerwowałem. Tak samo jak widzę Ginny z Zabinim. Krew mnie zalewa.
- Ty nawet byłeś przeciwny, gdy się z Deanem spotykała. Chciałbym móc chociaż wiedzieć, że one nie patrzą na nas z nienawiścią. Pomimo tego, że wybrały inną stronę.
Hermiona wyszła zza regału i uśmiechnęła się na widok chłopaków kartkujących Historię Hogwartu - jej ulubioną książkę.
- Harry... Ron... - w czekoladowych oczach dziewczyny zaszkliły się łzy - Przepraszam za wszystko.
Podbiegła do dawnych przyjaciół i przytuliła ich. Oddali uścisk.
- To my przepraszamy Miona. - powiedział Wybraniec.

Dziewczyna ubrała się w inne ciuchy (zdj).
- Znowu uciekasz? Gdzie tym razem? - zapytała Ginny, która siedziała w Pokoju Wspólnym Ślizgonów.
- Idę do Harrego i Rona.
Oczy rudej zrobiły się wielkie jak spodki.
- Na Merlina Ginny nie rób takiej miny. Obiecałam im, że sprawdzę ich eseje z eliksirów. Idziesz ze mną?
Ruda długo się zastanawiała, aż się zgodziła.
- Od kiedy ty z nimi się znowu zadajesz? - spytała dziewczyna już w drodze do biblioteki.
- Dzisiaj stwierdziłam, że chcę trochę starej monotonii. Poszłam do biblioteki i usłyszałam jak chłopacy o nas rozmawiają. Aż mi się łezka zakręciła.
Przyjaciółki dotarły do biblioteki. Przy jednym ze stolików siedzieli dwaj Gryfonii. Na widok szatynki ich wargi wyginęły się w uśmiechu, a jak zobaczyli Ginewrę, to otworzyły się w zdziwieniu.
Wright przypomniały się wszystkie chwile spędzone razem.
Podbiegła do chłopaków i jak jej przyjaciółka kilka godzin wcześniej uściskała ich.

- No no... Potter, Weasley widzę, że odnawiacie stare znajomości. - obdarzył Hermionę siedzącą na drugim końcu sali krzywym uśmiechem - Po raz pierwszy w tym roku dostaliście P.
Snape umiał rozróżnić kiedy pisali sami, a kiedy pomagała im szatynka.
Hermiona i Ginny uśmiechnęły się do chłopaków. Ruda miała z nimi nieco chłodniejsze stosunki niż jej przyjaciółka, ale i tak cieszyła się razem z nimi.
- Co to ma być? - Draco nachylił się do przodu i zapytał swojej współlokatorki.
- Harry i Ron dostali dobrą ocenę z eliksirów. To tyle.
- Od kiedy ty się z nimi przyjaźnisz?
Szatynka udała, że się mocno nad czymś zastanawia.
- Mniej więcej od pierwszej klasy, ale potem się okazało, że jestem córką Czarnego Pana i przyjęłam jego znak i po czterech miesiącach postanowiliśmy odnowić naszą przyjaźń.
Chłopak spojrzał na swoją udawaną dziewczynę ze zdziwieniem.
'Cholera, tracę ją'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz